piątek, 11 lutego 2011

Natura bywa silniejsza, a miłość niemożliwa

Zbliżają się Walentynki. Witryny sklepowe przeistaczają się w gigantyczne serca, wszystko wokół staje się agresywnie czerwone. Cóż, czerwony to taki kolor obok którego nie da się przejść obojętnie, bo kłuje w oczy. W fotografii kolorowej wokół czerwieni buduje się kompozycję, a w życiu mówi o miłości.

Opowiem Wam pewną historię, którą usłyszałam dawno temu. Właściwie zaczyna się dość banalnie. On taki przystojny, ona taka piękna, zakochują się w sobie. Planują wspólną przyszłość, pobierają, urządzają swoje gniazdko. Pełnia szczęścia, choć nie mają dzieci, ale są jeszcze młodzi. Mają czas. Takie nowoczesne małżeństwo. Partnerskie. Ewenement jak na wczesne lata 80-te. Ona taka kobieca, on taki męski. Świetnie się ze sobą dogadują. Ona radzi koleżankom, co robić by związek był udany, a on?

Niespodziewanie, z dnia na dzień ona staje się nieobecna. Wycofuje się z życia towarzyskiego. Nikt nie wie, co się stało. Idealne małżeństwo się rozpadło? Dlaczego? Domysłom nie ma końca. Taka ładna para, przecież tak bardzo się kochali… Rozwodu chyba nie będzie, bo ślub był kościelny. Poza tym ona jest taka wierząca, a on przecież nie jest zły. Pogodzą się.

Znaleziono ją w łazience. Była zanurzona w czerwonej od krwi wannie. W tej samej łazience, w której przez otwarte drzwi zobaczyła swojego ukochanego męża z innym mężczyzną. Niepotrzebnie wróciła wcześniej do domu…

Podobno kobiety bardziej od tego, że ukochany mężczyzna ich nie kocha boli to, że nie są przez niego pożądane. Myślę, że jedno i drugie boli tak samo. Czasem tak bardzo, że nie da się tego znieść.

Niestety znam jeszcze kilka takich smutnych historii, gdzie potrzeba zaspokojenia większości społeczeństwa jest tak silna, że popycha niektórych do zagłuszania siebie i mniej lub bardziej świadomego ranienia innych. Natura bywa silniejsza, a miłość niemożliwa.

Na koniec, słowa uznania dla wszystkich gejów i lesbijek oraz jak się okazuje innych orientacji, których jeszcze nie ogarniam, za odwagę bycia sobą! Uwielbiam Was! Przy okazji apeluję do heteryków by się nie lękali, tylko przyjmowali świat na bogato ;) Dzięki temu, rosną szanse na szczęśliwą miłość, czego sobie i Wam życzę :)

1 komentarz:

  1. Poruszające i smutne - opisane z fotograficzną precyzją. Pewnie dużo takich historii na świecie, jedne kończą się tragicznie, w innych nikt nie ginie ale zostaje gorycz do końca życia, w jeszcze innych rany się goją. Heteronorma często zmusza ludzi do podejmowania nieodpowiedzialnych decyzji... Miejmy tylko nadzieję, że z czasem będzie coraz mniej podobnych przypadków.

    OdpowiedzUsuń