Postanowiłam, inspirując się rozmową niedzielną z pewnymi osobami, o tym że na naszym blogu nie ma wiersza i odpowiadając jednocześnie na poniższy wpis Krzycha o kłirowości Białegostoku, zamieścić to:
Miasto
ma zielone oczy i odciski przeszłości na dłoniach
zmarszczki czasu sunące leniwie po ścianie twarzy
biernie przyjmuje spermę urbanistycznych wizji architektów
Jest małomiasteczkową dziewczyną
na raz
w drodze po marzenia stolicy
Kocham to miasto bo schowane jest w kokonie ciszy
a nocą widać kamyki gwiazd i magmę nieba
Nie pozwala mi się pojąć
zaskakuje wciąż wyciekając przez palce
wabi nieznanymi zakamarkami duszy
nęci ciemnymi komnatami ciała
A ciało ma rozległe – wyleguje się pośród pól łąk i lasów
Jest pryzmatem – mówi rzeczywistość nie jest jedna lecz skrzy się barwami tęczy
Kocham to miasto bo jest kobietą
to o Białymstoku?? co do queerowości miasta to nie spostrzegam jeszcze jaskrawych znaków, ale...
OdpowiedzUsuńBiałystok... kocham to miasto! (bez względu na to czy jest kobietą czy mężczyzną ;)